MG 4 Comfort

Normalne, przyjemne auto Pomarańczowy fizzy orange, za dopłatą 2250 złotych, ale to „jedyny słuszny”, trójwarstwowy lakier (opcja) dla MG 4 – to moja opinia. Do wyboru masz jeszcze siedem innych kolorów Chińskie samochody coraz częściej przekonują do siebie tym, że są normalne. Dziwne, zaskakujące rozwiązania spotyka się w nich coraz rzadziej. I taka właśnie jest „4”, czyli MG 4. Na razie to jedyny model tej marki na prąd oferowany w naszym kraju.   Dla kogo? Elektryk w zasięgu nieco bogatszych nabywców, którzy marzą o bezemisyjnym wehikule, ale nie marzą o przepłacaniu za taki towar. Cennik startuje od 130.900 złotych, testowana 4 Comfort jest za 147.600, co przy obecnych, zwariowanych cenach w salonach może uchodzić za okazję. Zaznaczam, że podaję kwoty przed dofinansowaniem z programu „Mój elektryk”, w odróżnieniu od niektórych dealerów ogłaszających się w internecie z nowymi samochodami różnych marek. Wersja nadwoziowa jest jedna, co w elektrykach nie dziwi, pięciodrzwiowy hatchback.   Trzy skróty MSP – Modular Scalable Platform. Modułowa, skalowalna platforma. MG 4 jest pierwszym autem na tejże platformie, opracowanej przez właściciela marki, koncern SAIC (Shanghai Automotive Industry Corporation). Dopracowana konstrukcja MSP zapewnia większą przestrzeń dla podróżujących i ich bagażu oraz zmniejszoną masę pojazdu. I to by się zgadzało, bo rzeczywiście w kabinie jest przestronnie. Bagażnik 363 litry rewelacyjny nie jest, ale też nie daje powodów do narzekania. ESS – Energy Storage System. Tym skrótem MG określa akumulator trakcyjny, wysokiego napięcia. Znajduje się on oczywiście między osiami, pojemność brutto 64 kWh (kilowatogodziny). To wartość środkowa, bo mniejsza bateria liczy sobie 49 kWh, większa 77 kWh. Przy konsumpcji energii w zakresie 17-20 kWh (kilowatogodzin) taki zbiornik elektronów starczy na 300 kilometrów, może z kawałkiem. Jak na elektryka, wartość często spotykana. MG podkreśla małą wysokość akumulatora – niezależnie od jego pojemności – tylko 110 milimetrów. RPA – Rear Park Assist. Seryjne czujniki cofania, „tylny system wspomagania parkowania”, jak chcą autorzy polskiej instrukcji obsługi. Ultradźwiękowe czujniki zatopiono w zderzaku, w jego lakierowanej części. Po wybraniu R pokrętłem od biegów słyszysz krótki, wyraźny sygnał dźwiękowy, znaczy że RPA działa. Gdyby po wrzuceniu R dźwięk trwał ze 3 sekundy, sygnalizowałoby to usterkę RPA. Na centralnym, dotykowym ekranie możesz obserwować postępy parkowania. Widzisz piktogram samochodu z góry (nie z kamer, bo Comfort ich nie ma) i cztery, tylne strefy. Gdy strefy zabarwią się na czerwono, przeszkoda znajduje się całkiem blisko. Czemu rzecz jasna towarzyszy coraz szybszy brzęczyk, na koniec ciągły. Działa to dobrze, choć...
Czytaj

Mazda MX-30 e-Skyactiv RE-V Edition R

Wankel wrócił Nadwozie jedno, bez wyboru, ale nie krytykuję Mazdy, w obecnych czasach to wręcz standard Niewiele jest obecnie producentów samochodów, którzy mają odwagę wprowadzać tak oryginalne rozwiązania, jak nowy, sześciocylindrowy turbodiesel R6, czy silnik Wankla. W przypadku ropniaka w modelu CX-60 można wręcz stwierdzić, że Mazda jedzie pod prąd, wszak jednostki na olej napędowy to najgorsze, co może się przytrafić, oczywiście najgorsze dla heroldów elektromobilności. Agregat z wirującym tłokiem wynalazł Niemiec Felix Wankel. Zresztą pozostałe silniki spalinowe stosowane w samochodach to również wynalazki niemieckie. W tej chwili jedynie Mazda produkuje samochód z Wanklem, ale MX-30 R-EV (Rotary-Electric Vehicle) to konstrukcja szczególna, hybryda szeregowa plug-in.   Dla kogo ta odmiana? Słusznie zwracają uwagę dziennikarze, że MX-30 RE-V kosztuje tyle samo co MX-30 na prąd, oferuje bardzo zbliżone osiągi, identyczną maksymalną ledwie 140 na godzinę, ale nie może nosić zielonych tablic, bo przecież emituje spaliny. „Odpada” darmowe parkowanie czy poruszanie się buspasami w miastach. Wychodzi na to, że RE-V jest dla (bogatych) entuzjastów techniki, entuzjastów Wankla, już nieco zapomnianego.   Dwa skróty i jeden pomysł R-EV – Rotary-Electric Vehicle. Skrótem RE-V Mazda określa tę odmianę modelu MX-30, hybrydę plug-in, szeregową, z wanklem. Wielki powrót jednostki z wirującym tłokiem, oczywiście na benzynę, ale tym razem jako dostarczyciela energii uzupełniającej baterię trakcyjną, tutaj o pojemności brutto ledwie 17,8 kWh (kilowatogodzin). Przednie koła zawsze są napędzane przez silnik elektryczny. Największą wadą stanowi duża konsumpcja energii, elektrycznej na poziomie co najmniej 20 kWh, benzyny po wyczerpaniu prądu grubo ponad 10 litrów, do 16-17. A jakie odgłosy wydaje wankel? Jak kompresor za ścianą, na przykład w serwisie ogumienia. Hamowanie ograniczone. „Hamowanie regeneracyjne tymczasowo ograniczone”, taki komunikat wyskakuje w zestawie wskaźników, czemu towarzyszy ostrzegawczy gong, gdy przy naładowanym akumulatorze trakcyjnym (pod „korek” lub niewiele mniej) chcesz wybrać mocniejszą rekuperację, jej czwarty bądź ostatni, piąty stopień. Do tego wybierania służą dwie łopatki obracające się razem z kierownicą. Lewa łopatka to większe odzyskiwanie energii, prawa łopatka mniejsze odzyskiwanie. W każdym elektryku czy zelektryfikowanym wehikule regeneracja bywa ograniczona przy pełnej baterii, ale takie ostrzeżenie rzadko się spotyka. Przy około 90 procentach naładowania ostrzeżenie już się nie pojawia. DSR – Digital Service Record. Elektroniczny rejestr przeglądów serwisowych, elektroniczny rejestr serwisowy, zastępujący tradycyjną książkę serwisową, w której przybijano pieczątki potwierdzające przeglądy. Historia serwisowa jest w centralnej bazie danych Mazdy. Wszystko pięknie, tym niemniej w broszurze informacyjnej o gwarancji i serwisowaniu Mazda zaleca, aby przechowywać faktury z wykonanych usług w bezpiecznym miejscu....
Czytaj

Skoda Fabia 1.5 TSI DSG Monte Carlo

Pozytywne zaskoczenie Moim zdaniem pomarańczowy phoenix metalizowany wyjątkowo pasuje do takiej Fabii Czasem znajomi pytają mnie, jaki był najlepszy samochód, który testowałem (a robię to od ponad 25 lat). Odpowiadam, że bardzo trudno wskazać jeden, konkretny wóz. Mogę za to podać kilka przykładów aut, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, po których aż tyle się nie spodziewałem. Na tej, krótkiej raczej, liście właśnie wylądowała Fabia 1.5 TSI DSG Monte Carlo. Ktoś stwierdzi, że to podbajerowane Polo, nieco tańsza wariacja na temat Volkswagena. Nie przeczę, ale spójrzmy na auto jako takie, odrywając się na chwilę od postrzegania marek i kapitałowych zależności. Monte Carlo! Bardzo dobra nazwa wersji, najwyższej dla Fabii i jedynej z czterocylindrowym, benzynowym silnikiem 1.5 TSI (Turbo Stratified Injection). Legendarny rajd, nadal powodujący szybsze bicie serca fanów sportów samochodowych, swego czasu Warszawa była jednym z punktów startowych zlotu gwiaździstego, poprzedzającego ściganie we francuskich Alpach. Skoda nigdy nie wygrała tych zawodów, ale nic nie szkodzi. Skoda wprowadziła do Monte Carlo sporo elementów, to trzeba przyznać. Z zewnątrz od razu rzucają się w oczy alufelgi Proxima z nakładkami Aero. Szyby za przednimi drzwiami zostały przyciemnione, co Skoda określa jako Sunset. Czarna jest nie tylko atrapa chłodnicy, również plastikowe elementy na dole, wokół nadwozia. W połączeniu z opcjonalnym, pomarańczowym lakierem phoenix taka Fabia naprawdę się prezentuje! W kabinie zauważysz czerwone elementy: poprzeczna listwa dekoracyjna na kokpicie, wykończenie środkowego tunelu, wykończenie wokół uchwytów do zamykania drzwi. Podsufitka oczywiście czarna. Trzy przydatne rozwiązania Przednie fotele. Sportowe, ze zintegrowanymi zagłówkami, wygodne w długiej trasie (sprawdziłem, 600 kilometrów dziennie), ale nie przeszkadzające we wsiadaniu i wysiadaniu. Nie mają regulacji lędźwiowej czy długości siedziska, lecz to nie problem. Bardziej przeszkadzał mi brak szerokiego pręta pod siedziskiem do przesuwania fotela wzdłuż. Wzorem wielu Volkswagenów musi wystarczyć nieduży uchwyt od strony środkowego tunelu. Isofixy na wierzchu. Uchwyty Isofix, do mocowania dziecięcych fotelików są pozbawione klapek, zasłonek – z którymi po ich wyjęciu nie wiadomo, co zrobić. Po prostu możesz od razu wsunąć fotelik, co dotyczy również miejsca pasażera z przodu. I co ważne, trzy pary uchwytów w ogóle nie przeszkadzają większym podróżnym, nic nie uwiera. Dodatkowa kieszeń w kieszeni w oparciach foteli. Mam na myśli kieszonkę na niewielkie przedmioty, typu telefon komórkowy, notesik, długopis. Nie trzeba umieszczać ich w dużej kieszeni, a potem gdzieś poszukiwać na dnie. Skoda od dawna chwali się, że jest simply clever, czyli stawia na pomysłowe rozwiązania, to jest jeden z przykładów simply clever. Rysopis....
Czytaj

Maxus Euniq 6

Jedna, bogata wersja Euniq 6 prezentuje się ciekawie, wręcz elegancko. To fabryczna konwersja, spalinowy, bazowy model nazywa się D60 O chińskich elektrykach zrobiło się głośno po niedawnej wypowiedzi Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej. Zdaniem pani von der Leyen władze Chińskiej Republiki Ludowej dotują swoich producentów aut elektrycznych, przez co te elektrowozy są tańsze w Europie od europejskich. Komisja będzie sprawę badać. Maxus wytwarza samochody na różne paliwa, na polskim rynku spalinowe mogą być tylko dostawczaki Deliver 9.   Co to jest i dla kogo? Efektowny Euniq 6 jest najmniejszym z trzech typowo osobowych modeli Maxusa, dwa większe to Euniq 5 i MIFA 9. Pozostałe Maxusy są albo dostawczakami (e-Deliver 3, e-Deliver 9), albo pikapem (T90 EV). Producent określa Euniqa 6 jako SUV-a, czyli Sport Utility Vehicle i wielu dziennikarzy to powtarza, ale co to za SUV z napędem jednej osi, w tym przypadku przedniej, bez możliwości dokupienia 4×4? Takie wehikuły to po prostu crossovery. Niewątpliwie Euniq 6 przypadnie do gustu tym, którzy chcą mieć „wypasione” auto, ale nie lubią tracić czasu na wybieranie – a jakie dodatki, a jakie felgi i tak dalej. Maxus oferuje jedną wersję wyposażenia, bez własnej nazwy, wersję bardzo bogatą. W skład seryjnego pakietu Exclusive – szacowanego przez importera na 50 tysięcy złotych – wchodzą między innymi: skórzana tapicerka, „elektryczna” klapa bagażnika, cztery kamery cofania 360 stopni, tempomat adaptacyjny, panoramiczny szyberdach, podświetlenie wnętrza ambient lights w 64 kolorach. Nie musisz też dopłacać za 18-calowe alufelgi i za biały lakier. W sumie kolory są cztery, czerwony, srebrny i czarny za dopłatą. Jeszcze kilka innych rzeczy może w tym modelu zaskoczyć.   Trzy osobliwości Regulacja kierownicy w jednej płaszczyźnie. Obecnie rzadko spotykana w nowych, osobowych autach na naszym rynku, dominuje regulacja w dwóch płaszczyznach. W cenniku Euniqa 6 jest wzmianka o „2 kierunkach” i to by się zgadzało, wszak możesz przestawiać kierownicę do góry i do dołu (w całkiem sporym zakresie). Kierownica została osadzona stosunkowo daleko od deski rozdzielczej, ale wiecie co? Można szybko do tego przywyknąć. Radio bez RDS (Radio Data System). Podobna historia, jak z kierownicą, RDS jest powszechny, lecz tu go nie ma, w innych Maxusach też nie ma. Wyświetlają się tylko częstotliwości radiowe, więc gdy łapiesz jakąś stację w trasie, najczęściej nie wiesz, co to za rozgłośnia. Ogólnie odbiór radia nie zachwyca, zjeździłem tym Maxusem kawał Polski, przekonałem się, że lepiej słychać audycje w środkowej i zachodniej części kraju niż we...
Czytaj

DS 4 1.6 E-Tense 225 Esprit de Voyage

„Czwórka” z Niemiec Kompaktowy hatchback, ale długi, na 4,4 metra, taka teraz tendencja. Bardzo oryginalne są przetłoczenia na bocznych drzwiach „Czwórka”, ale nie BMW, tylko DS. Miejsce produkcji może w pierwszej chwili zaskakiwać – Russlesheim w Niemczech, miasto kojarzone z Oplem. Cóż, w ramach koncernu Stellantis (i każdego innego) takie żonglowanie markami, modelami i fabrykami stało się normalną praktyką. Warto uzupełnić, iż pokrewne technicznie modele to Opel Astra L, tudzież Peugeot 308 III, innymi słowy wszystko opiera się o platformę EMP 2 (Efficient Modular Platform). Pierwsza generacja DS 4, znana zrazu jako Citroen DS 4, wyróżniała się szybami w tylnych drzwiach, których nie można było otworzyć, ani uchylić. Obecna, druga generacja nie ma już tego dziwactwa. Dla kogo „czwórka”? Marka premium, ale rzadka, wręcz mało znana – więc dla ludzi stawiających na oryginalne rzeczy, eleganckie, w dobrym guście. Wnętrze jest porządnie wykonane, z tyłu niezbyt obszerne, hm, znowu jak w BMW, przynajmniej w niektórych modelach. No i dla wszystkich, którzy są gotowi zapłacić za kompaktową hybrydę plug-in w granicach ćwierć miliona. Czyli dla wszystkich, dla których długość auta nie jest aż tak istotna. Trzy rozwiązania Motywy na zewnętrznych lusterkach. Delikatne, wygrawerowane laserowo, seryjne w Esprit de Voyage. Podobne motywy znajdziesz na listwach progowych z przodu i z prawej części kokpitu. Boczne nawiewy wychodzące z przednich drzwi. Nie z kokpitu, ale właśnie z drzwi. Ciekawe i skuteczne, o czym przekonałem się podczas 400-kilometrowej podróży w upale. Regulacja nawiewów nie wymaga zastanawiania się, białe znaczniki na pokrętłach są wyraźnie widoczne. I jeszcze jedna zaleta – po otwarciu drzwi powietrze jest wyrzucane z boku deski, wiec stojąc przy aucie można przy okazji nieco się schłodzić. Night Vsion. Widok nocny, system nocnego widzenia (opcja). Poprawia bezpieczeństwo nocą, czy po zmroku, wychwytuje ludzi, również na rowerach i zwierzęta, otacza ich kontury żółtym obramowaniem – na zestawie wskaźników. Kamera pracująca w podczerwieni znajduje się przy logo DS w atrapie chłodnicy, zasięg do 200 metrów. Żeby aktywować Night Vision, trzeba wejść w symbol Pojazd na desce rozdzielczej, potem na centralnym, dotykowym ekranie: Funkcje, Bezpieczeństwo, Funkcja Night Vision. Możesz też uczynić z Night Vision jedną z ulubionych funkcji odhaczając na ekranie chorągiewkę. Wtedy dostęp będzie inny – Pojazd, Skróty, Zaawansowane systemy wspomagania kierowcy, funkcja Night Vision. Gotowość Night Vision do działania potwierdza szara ikonka na dole tablicy wskaźników, z półksiężycem i drogą. Co ważne, raz włączony system, zawsze takim pozostaje, nie trzeba nic robić przed kolejną jazdą....
Czytaj

Citroen C3 1.2 110 Shine

W starym stylu Nadwozie poniżej 4 metrów. I bardzo dobrze, wozy segmentu B są często eksploatowane w miastach, a tam liczy się każdy centymetr Jak to dobrze, że są jeszcze w salonach auta nie przypominające w środku statku kosmicznego. I to w salonach Citroena, marki która słynęła z awangardowych pomysłów. C3 jest „zwykłym” autem, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ma normalne wskaźniki ze wskazówkami, obrotomierza nie musisz szukać w komputerowym menu, ba, jest on po prawej stronie tablicy, czyli w uprzywilejowanym miejscu. C3 ma normalny ręczny hamulec, z dźwignią między fotelami. Ma normalną, mechaniczną skrzynię biegów, do tego z przyjemnie pracującą dźwignią. Oczywiście, nowe trendy musiały się pojawić, więc benzynowemu silnikowi 1.2 muszą wystarczyć tylko trzy cylindry, a klimatyzację obsługuje się poprzez centralny, dotykowy ekran. Na szczęście maksymalny nawiew na czołową szybę włącza się bezpośrednio z deski rozdzielczej. Gorsza jest cena. C3 1.2 110 Shine, czyli w najbogatszej wersji, kosztuje 91.250 złotych, podczas kompletowania auta widocznego na zdjęciach nieco mniej, bo 89.750. Ponieważ posiadam dużo prospektów samochodów, tudzież cenników, odnalazłem, ile trzeba było dać za 1.2 110 Shine przed sześcioma laty, dokładnie w listopadzie 2016 roku. Było to 58.900. Odjechał nowy Citroen C3 wielu potencjalnym nabywcom… Gwoli sprawiedliwości, podobne podwyżki dotyczą wielu innych marek, niestety.   Jeden skrót REF – Repartition Electronique de Freinage (francuski). Seryjny, elektroniczny rozdział siły hamowania w Peugeotach, Citroenach i DS, zwany także elektronicznym rozdzielaczem siły hamowania. To samo co EBD (Electronic Brake Distribution). REF to skrót z cennika, w instrukcji obsługi jest EBFD, czyli Electronic Brake Force Distribution, choć w jej spisie treści… REF. W instrukcji znalezionej w internecie, bo w samochodzie była tylko „Broszura z podstawowymi informacjami”. Niezależnie od nazwy, chodzi o to żeby zapewnić maksymalnie skuteczne hamowanie, przy różnym obciążeniu auta. Podczas ostrego hamowaniu bardziej dociążone są przednie koła i do nich powinno trafić więcej siły.   Dwa pomysły Airbumpy na karoserii. Duże, plastikowe nakładki na dolnych częściach przednich i tylnych drzwi znajdziemy w różnych autach. W Citroenach są one zdecydowanie największe, z tym że w C3 nie sięgają do samego dołu drzwi, nie zasłaniają więc progu, służą do czego innego. Jak piszą autorzy instrukcji obsługi, chronią one nadwozie przed codziennymi uderzeniami i zarysowaniami spowodowanymi na przykład parkowaniem, otwieraniem drzwi. Usunięcie czujników parkowania z tyłu. Taka opcja była możliwa podczas zamawiania testowego egzemplarza, oszczędzało się 270 złotych. Opcji o kodzie UB00 obecnie w cenniku nie ma. Gdyby usunięcie czujników było związane z...
Czytaj